piątek, 31 stycznia 2014

przejazdzka "czerwonym" :)))))

Dzisiaj musiałam udać się do kogoś tam, gdzieś tam, a auto w naprawie... Mogłam pożyczyć auto od rodziców lub teściów. Myślałam o tym od poniedziałku, ostatecznie jednak zdecydowałam wczoraj, że pojadę autobusem. Ojej, kiedy to ja ostatnio jechałam autobusem!? Nie pamiętam... Dużo chodzimy pieszo, wszędzie mamy blisko. Jak studiowałam to dojeżdżałam autobusem, a potem? No nic, pomimo niepamięci dalej postanowiłam, że pojadę autobusem :D.
Podekscytowana stałam na przystanku z biletem w ręce, żeby nie zapomnieć skasować :P. Wsiadłam, skasowałam bilet i usiadłam na wolnym miejscu. Autobus ruszył. Wszystko się trzęsło, głośno bardzo :/. Trzęsie bardzo bardzo. Trafił mi się stary model, nie taki niskopodłogowy. Pewnie pod dziesiątą warstwą lakieru, która obecnie odchodzi z blachą, która rdzewieje, jest czerwony kolor. Tak! autobus na pewno kiedyś był czerwony :)! Jadę dalej i podziwiam okolice. Ile się zmieniło. Dawno nie jechałam tą trasą, nawet samochodem. Ile domów się pobudowało. Pytam w myślach gdzie ten kryzys? Tyle domów. Skąd na to pieniądze? Albo kredyt, albo bogaci rodzice, albo wypasiona wypłata. Jadę i się cieszę, że ktoś ma fajny domek z ogródkiem, ale jednocześnie w głowie brzmi myśl "gdzie ten kurde kryzys". Chyba coś przegapiłam, może już ten kryzys minął? Las domów, domków, garaży. Chciałabym mieć domek jak ten jeden garaż :D haha. Wyjeżdżam z dzielnicy gdzie te nowe jednorodzinne. Dalej autobus się trzęsie, bardzo głośno w środku. Na szczęście nie ma tłoku, a ok. 16 to mógł się trafić tłok. Siedzę i nie muszę nikomu ustąpić miejsca, co mnie cieszy. Patrzę dalej - tu się pobudowało, tam rozbudowuje, o i nowy sklep dyskontowy :). Dzieje się wokół. To dobrze. Dojeżdżam na miejsce. Wysiadam. Minęło 25 min. Jak szybko!
Miałam radochę jadąc autobusem. Kiedyś to się narzekało, a teraz miałam frajdę. Gdyby nie moje szczęście, że do pracy chodzę pieszo, to pewnie takiej radości bym dzisiaj nie miała :). Muszę J. zabrać na przejażdżkę.
U kogoś tam, gdzieś tam trochę mi zeszło. Wróciłam lepszym wozem. Przyjechał po mnie mąż samochodem teściów. Oni mają podgrzewane siedzenia! Fajny bajer przy takim mrozie. Zrezygnowałam z autobusu tylko dlatego, że było już późno, a przecież trzeba jeszcze poćwiczyć...
A jak tam Wasze autobusy? Podróżujecie na co dzień? A może od święta ;)?

3 komentarze:

  1. Mam prawko, ale kierowca ze mnie żaden. Stresuje się jak prowadzę (jestem z tych roztargnionych co czasem wyjdą z koszykiem ze sklepu ;) dlatego komunikacja miejska to coś dla mnie ;) Chyba zresztą lubię podróżować autobusami, zawsze można "posłuchać" życia. Lubię rozmowy studentów z uniwersytetu, bo mi z nimi często po drodze, a i widoki czasem relaksują ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja autobusem nie jezdzilam lata, nawet nie wiem, ile bilet kosztuje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. też jestem mobilna więc każda jazda autobusem to dla mnie prawdziwa egoztyka :)

    OdpowiedzUsuń