wtorek, 2 grudnia 2014

kuchareczka

J. rośnie i coraz bardziej to widać. Zaczynając od słownictwa, przez "chłopaka", do innych zdolności manualnych. Zrobienie w kuchni czegokolwiek bez pomocy córki graniczy z cudem. No chyba, że śpi. Ostatnio pomogła mi zrobić sałatkę jarzynową. Sama pokroiła wszystkie ziemniaki i marchewkę. Byłam pewna obaw. Bałam się, że poleje się krew i będzie płacz. Nic z tego, obyło się bez ofiar ;).