czwartek, 26 marca 2015

przepis ;)

Ciasto: jak zdenerwować męża w niedzielę o 7 rano.

Składniki : żona, córka, auto.


Przepis:
Żona (czyli ja) i córka (czyli J.) pojechały w sobotę na zakupy. Powrót o 19 (jakiś czas temu) było już ciemno.  Żona wyszła z samochodu i otworzyła córce drzwi, aby ta mogła wyjść. Córka wychodziła, żona wyjmowała z bagażnika zakupy. Zamknęła bagażnik, nacisnęła guziczek na kluczu i poszła z córką do domu. Minął wieczór, minęła noc. 
W niedzielę rano ktoś dzwoni do domofonu. Godzina trochę po 7. Nikt nie reaguje. Drugi dzwonek - znowu nikt nie reaguje. Po 10 minutach ktoś puka do drzwi. Żona otwiera i sąsiad mówi "mają państwo otwarte drzwi w samochodzie".

Mąż wybiega z sypialni. Rzuca oczywiste słowa ku***, ja pie*****. 

Żona myśli: czy zamknęłam wczoraj drzwi po córce, jak wyszła z samochodu? Zapala się lampka! Nie zamknęłam, nie pamiętam tego :/. O nieeeeeee.


Okazało się, że nie zamknęłam tych drzwi :D. Zdolna jestem, co? Auto stało całą noc pod chmurką z otwartymi drzwiami. Na szczęście nic się nie stało, nikt nic nie ukradł (np. fotelika dla dziecka), nie nasikał, nie zniszczył tapicerki.
W każdej sytuacji trzeba znaleźć pozytywy. W tym przypadku - na mrozie auto bardzo dobrze się wywietrzyło ;).