wtorek, 7 stycznia 2014

usypianie cz. II - SUKCES!

Z tym usypianiem ciężko nam szło. Podejście pierwsze zakończyło się klęską. Postanowiłam zrobić przerwę na okres świąteczno-noworoczny. 
Z racji tego, że ja wszystkie zmiany wprowadzam nagle tzn. już, teraz, natychmiast, to wczoraj wpadłam na pomysł, że czas na samodzielne zasypianie. J. nie za bardzo była tym faktem zachwycona. Kąpiel, bajeczka z tatusiem. Jest 20.00. O 20.30 przyszedł mąż i powiedział "idź do niej bo nie śpi". To poszłam. Poleżałam parę minut i poszłam robić "ważne rzeczy". Z racji tego, że dziecko mam dziwne, J. na własne życzenie leżała w ciemnym pokoju ze ściągniętymi roletami w oknie, bo podobno raziły ją w oczy latarnie. Ciekawe... Leżała i czekała aż przyjdę. Część tego czasu stałam za ścianą i na każde wołanie "mamusiu idziesz?" odpowiadałam spokojnie, wciąż tym samym tonem "zaraz przyjdę, jestem obok". J. wytrzymała do 22. Potem zaczęło się marudzenie, trochę płaczu, znowu marudzenie, znowu płacz. Spokojnie odpowiadałam, że zaraz przyjdę. Niestety wytrzymałam do 22.20. Poszłam, przytuliłam i zasnęła. Odczekałam trochę tego płaczu, żeby dzisiaj nie zaczęła płakać wcześniej - bo mama na płacz przyjdzie. Chyba się obraziła, bo nie przyszła do nas w nocy. Spała do rana sama.

Dzisiaj też po 20.00 w łóżku, bajeczka, przytulki do mamy i wyszłam. Wyszłam dopiero po jakiś 30 min. Prawie mi się przysnęło. Znowu musiałam robić ważne rzeczy :). O. 21.50 J. poszła siku (w trakcie pierwszego podejścia przed świętami "sikała" co 15 min.), z łazienki do łóżka i cisza. Poszłam się myć. Dalej cisza. Odczekałam jeszcze trochę wchodzę do pokoju i śpi! Zasnęła sama, bez płaczu. W ciemnym pokoju, bez lampek, ze ściągniętymi roletami. Wow. Nie wierze. Sukces. Ciekawe jak będzie jutro :).

Odpowiadanie na wołanie dziecka spokojnym głosem, bez zdenerwowania jest najbardziej odpowiednie. Podejść, schować się za ścianę i powiedzieć "zaraz przyjdę, już kończę, jeszcze chwileczkę". Dziecko wyczuje zdenerwowanie. Tym razem spokój mnie uratował. Trzymajcie kciuki za jutro!


8.01.2013r. godz. 21.50
J. już śpi. drugi dzień zasnęła sama :).

3 komentarze:

  1. U mnie było podobnie. W końcu spróbowałam tzw. kontrolowanego wypłakiwania i syn płakał przez 2 godziny non stop. Z czasem przywykł do samodzielnego zasypiania, ale jeszcze nieraz musieliśmy przy nim siedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam kciuki! spokój to naprawdę klucz...

    OdpowiedzUsuń
  3. No pięknie, nasze trojaki też zasypiaja same, nigdy ich nie uczyłam spania z nami, albo stania przy łożeczkach

    OdpowiedzUsuń