sobota, 1 lutego 2014

dzień V i VI, tydzień I, faza I

Dzień V  (tydzień I, faza I). Isometrix. piątek
Oj co za porażka. Dobrze, że dopiero piątego dnia, a nie pierwszego, bo bym się zniechęciła. Nie wiem ile z tych 30 min poćwiczyłam. Może z 10. Nie umiałam utrzymać się na jednej ręce. Nawet na lewej.  Z prawą uważam, bo mam słaby nadgarstek. Ciężko było. W ogóle szkoda gadać. Mam doła :(. Dobrze, że te ćwiczenie dopiero za tydzień. Tylko 30 min, a miałam wrażenie, że trwa wiecznie. Ciągle leżałam na brzuchu, opadałam z braku sił. Niby opierałam się na rękach, ale mięśnie brzucha też pracowały (może przez 10 min :/).

Dzień VI (tydzień I, faza I). Agility X. sobota
J. spała u dziadków, mąż poszedł rano do pracy, a ja pospałam prawie do 10.30. :/. za długo, miałam tyle planów: wyprać, wyprasować, posprzątać... Wstałam, otrząsnęłam się ze snu i zabrałam się do ćwiczeń. Po wczorajszej porażce dzisiaj było już o niebo lepiej. Ćwiczenia bardzo fajne. Wyskakałam bardzo dużo zbędnych kalorii. Rano ma się zdecydowanie więcej energii niż wieczorem. Pewnie gdybym chodziła do pracy na 8.30, a nie na 7.30 to ćwiczyłabym te 30 min rano.
Mąż też ćwiczy, ale zestaw na przyrost masy mięśniowej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz