czwartek, 13 lutego 2014

chorowanie

Ostatni raz byłam na L4 w ciąży i tylko dlatego, że ciąża była zagrożona przedwczesnym porodem. Nie choruję, nie łapię przeziębień i obecny mój stan powoduje u mnie bezradność. Nie jestem przyzwyczajona do bycia w takim stanie. Boli mnie, swędzi, piecze. Buuu
Śpię w salonie, żeby pozostali domownicy nie mieli ze mną kontaktu. J. jest bardzo dzielna. Ciągle powtarza, że jest mi potrzebna, bo musi się mną opiekować. Jakie to słodkie :). Smuci ją fakt, że nie może się do mnie przytulać. Pyta kiedy to coś na szyi mi zniknie.
A ja... leżę w łóżku cały dzień. Boli mnie szyja i węzły chłonne. Troszkę promieniuje na bark. Leki przeciwbólowe działają, ale jednak boli. Ogólnie dyskomfort. Nie mogę się odwrócić w lewo.
Z przyjemniejszych rzeczy: ciągle coś podjadam :P i mam czas na czytanie blogów :).

Pani doktor powiedziała mi, żebym przez przypadek nie wpadła na pomysł, żeby myć okna. Muszę bardzo uważać, bo nie mogę tego półpaśca przeziębić. A pogoda tej zimy tak sprzyja myciu okien. Chyba o innych porządkach też nie ma mowy. Jak kąpałam J., nachylałam się nad wanną, potem ją podniosłam to cały czas szyja mnie bardzo bolała. Jak siedzę prosto to mnie nie boli. Przymusowo nic nie mogę robić. Nie jest to przeziębienie tylko poważne zachorowanie trzeba się oszczędzać. Ojej niech to się już skończy. Wiem narzekam... 

3 komentarze:

  1. Szybkiego powrotu do zdrówka!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam to chorosko, tylko na brzuchu, byłam na zwolnieniu miesiąc. Nie wolno tego ani przegrzać, ani przeziębic. Przepraszam że dopiero teraz ale wiesz że też zaniemogłam ;(

    OdpowiedzUsuń