niedziela, 29 grudnia 2013

trzy dni z prezentami ;)

Święta za nami. Czas podsumować trzy dni lenistwa.
W poniedziałek byłam w pracy do 18 i to mnie tak zmobilizowało, że w niedzielę były już gotowe kapusty (jedna z grzybami, druga z grochem), śledzie w śmietanie, barszcz i zupa grzybowa. Wiedziałam, że w poniedziałkowy wieczór za dużo już nie zrobię. W Wigilię tylko piekłam biszkopty do tortu i karpia. W przyszłym roku też muszę zacząć z wszystkim wcześniej wtedy na pewno uniknę stresu, że z czymś nie zdążę :).

Pierwsza Wigilia tylko we troje bardzo się udała. Nie żałuję wyboru, że jedliśmy - jak to niektórzy określają - "sami" (wg mnie mama, tata i córka to nie samotność). Było cicho, świątecznie i mogliśmy się skupić na sobie.  Córka była grzeczna przy stole. Wytrzymała, aż rodzice wszystko zjedli. Później poszłyśmy umyć ręce, bardzo dokładnie i dłużej niż zwykle. Po chwili dołączył tata i w tym czasie zupełnie niespodziewanie pod choinką pojawiły się prezenty :D. Radość w oczach dziecka jest bezcenna (tak tak, a za resztę zapłaciliśmy kartą... ;) dosłownie :P). Potem córcia tylko stwierdziła "szkoda, że nie zobaczyliśmy kto dał prezenty po choinkę".
Po radości z odpakowywania prezentów, ok 21 wybraliśmy się na spacer do rodziców jednych i drugich. Tam to był szał prezentów. Córcia zachwycona :). My też :). 
W tym roku nie dostaliśmy nic niechcianego. Nic co by się nam nie spodobało. Szok! Byliśmy pozytywnie zaskoczeni :). Wiadomo, można trafić różnie, szczególnie jak ktoś głośno powie, że marzy np. o sekatorze (uśmiałam się do łez), ale w tym roku los nas super zaskoczył. Mąż wprawdzie był rozczarowany, że nie dostał skarpetek, bo trochę na nie liczył... :P (mężczyźni są jacyś inni ;)). 
Bardzo mnie ucieszyła skarbonka. Pisałam, że zbieram do spa. Co rok kupuję skarbonkę-puszkę i rozcinam w październiku. Teraz mam piękną skarbonkę-puszkę zamykaną na kłódkę ze ślicznymi reniferami. Naprawdę super prezent i czemu ja wcześniej nie wpadłam, żeby tak ładną sobie kupić? W środku był jeszcze kubek. Kawa z niego smakuje wyśmienicie.
Wychodząc od rodziców przed północą postanowiliśmy iść na Pasterkę. Córcia pełna sił - tylko dziecko może mieć nadal tyle energii, nawet gdy wstało o 7 rano... (jak one to robią?) - pomyśleliśmy dlaczego nie? Kościelny śpiew uśpił córkę i o godz. 00.15 już smacznie spała w wózku. Pewnie niejedna osoba jej zazdrościła tego wózka :P.

Kolejne dni świąteczne spędziliśmy na odwiedzinach u rodziców i zajadaniu różnych smakołyków i bawieniu się prezentami córci. Jak dobrze mieć dziecko, znów można legalnie bawić się lego :D.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz