Dawno, dawno temu, gdy byłam jeszcze w ciąży...
W poczekalni u ginekologa, który prowadził moją ciążę, było dużo gazet dla mężczyzn - o jachtach, militarnych, o majsterkowaniu. Kiedyś przed wizytą mieliśmy okazję z mężem obserwować ciekawą sytuację. W poczekalni siedziała kobieta w ciąży z synem i mężem. Syn może miał ok 4 lat. Dorwał gazetę militarną i się zaczęło:
mamo, a jaki to jest pistolet?, mamo, a ten karabin strzela seriami? mamo, a co to za czołg?, mamo, a jakie naboje ma ten karabin?, mamo, a jest on automatyczny? mamo, a mogę wejść z tobą i zobaczyć co ci doktor będzie robił? mamo...
Wtedy zastanawiałam się ile razy na minutę dziecko jest w stanie powiedzieć "mamo". Teraz wiem, że nieograniczoną ilość razy!!! Czasami już moje nerwy nie wytrzymują.
Mamo, mamusiu, maaaaaamo, maaa-mooo, no maaaamoooo!!!.
Najpierw mama marzy, żeby dziecko powiedziało "ma-ma", a teraz marzę, żeby chociaż na chwilę była cisza :). Czy Wasze pociechy też tak "mamują" bez ograniczenia?
Ja póki co czekam na to wypowiedziane świadomie "mama", bo narazie jest tylko "baba" i "amamamamam" gdy są głodne hehe.
OdpowiedzUsuńMam w domu 2,5 latka..Seria pytań z dodatkiem 'mamo' się po prostu nie kończy ;D
OdpowiedzUsuńZ tego co napisałaś najciekawsze jest to, że dla tego chłopca ojciec jakby nie istniał. A matka była niekwestionowanym autorytetem.;)
OdpowiedzUsuń