niedziela, 18 stycznia 2015

po SPA

Wyjazd do SPA z rodziną bardzo się udał. Ale po kolei :).
Szczerze to byłam przerażona wyjazdem z córką. Nie wiedziała jak się zaaklimatyzuje na miejscu i jak się będzie zachowywać. Wprawdzie jest grzecznym dzieckiem, ale nigdy nie wiadomo ;).

Po przyjeździe na miejsce okazało się, że w hotelu zajęte są tylko dwa pokoje. Co za pustka! My zajęliśmy trzeci pokój i łącznie w hotelu przebywało 7 gości. Czyż to nie cudowne? Taka małą ilość osób spowodowała, że strefę: basen, jacuzzi, 4 sauny, pokój relaksu i grotę solną mieliśmy na wyłączność. Nikomu nie przeszkadzało piszczące w wodzie dziecko :D. Zupełnie nie wiem dlaczego pozostali goście nie korzystali z tych atrakcji, a przebywaliśmy tam większość czasu.
Pierwszego dnia córka siedziała na leżaku i nie chciała wejść do basenu i jacuzzi. Tym samym wyczerpała wszystkie pokłady cierpliwości rodziców :/.
Drugiego dnia wzięłam córkę na ręce (nie patrząc na jej protesty) i włożyłam do jacuzzi. I co?  2 min płaczu zdecydowanie dla zasady. Później radość z ciepłej wody. To samo było przy wchodzeniu do basenu, a potem piski i radość z zimnej wody. I tak od 13 do 21 byliśmy w basenie, albo jacuzzi z przerwą na obiad. Na zmianę wskakiwała do bąbelkowni (czyt. jacuzzi) i basenu. 

W grocie solnej córka przebywała chętnie i nie protestowała. Jedynie była zawiedziona tym, że z soli nie mogła zbudować zamku, tak jak latem na plaży nad morzem.

Pomimo wszelkich prób nie dało się córki wprowadzić do sauny solnej (ok. 40 stopni) i sauny parowej (ok. 40 stopni). Bardzo chciałam na chwilkę z nią tam wejść, żeby pooddychała ciepłym słonym powietrzem i mokrym aloesowym. Wiecie jak to dzieci w przedszkolu - ciągle mają katar :/. Te dwa miejsca pomogłyby na te dolegliwości.

Na pytanie: córciu  co ci się najbardziej podoba? usłyszałam: karta do drzwi, zamiast klucza. Hahaha :P.

Temperatura za oknem w górskiej miejscowości wynosiła +8. Nie było śniegu :(. Nam to w sumie nie przeszkadzało, bo mieliśmy atrakcje w hotelu. Wzięliśmy mimo wszystko sanki licząc, że jakimś cudem spadnie białego puchu. Nic z tego :/.

Mieliśmy wykupiony pobyt ze śniadaniem. Niestety córka nic nie jadła na śniadanie. Nic, ani jednego gryza nawet suchej bułki :(. Jakiś foch w nią wstępował o poranku. Natomiast pizza z serem na obiadokolację wchodziła jej bardzo dobrze...
Tak jak przewidziałam mężowi najbardziej podobało się jacuzzi i tylko tam siedział.

Podsumowując:
Wypad do SPA z rodziną regeneruje, ale nie regeneruje tak jak wypad z przyjaciółką (czyli cisza i spokój). Fajnie, że pojechaliśmy razem, bo J. dobrze zrobił taki wypad. Do tej pory nie byliśmy na basenie tyle godzin za jednym razem. I do tego czas spędzony w grocie solnej dobrze wpłynął na jej górne drogi oddechowe.
No i najważniejsze - byliśmy w martwym sezonie i było pusto w hotelu. Nawet przy śniadaniu mieliśmy kelnerkę na wyłączność. Wszędzie indywidualna obsługa. SUPER!




Była jeszcze jedna atrakcja - lodowisko, ale o tym w osobnym poście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz