poniedziałek, 3 marca 2014

o tym i o tamtym

WRÓCIŁAM :). Do pracy i do normalnego życia.

Pobudka z rana była bardzo ciężka :/. Przyzwyczaiłam się do wstawania o 8 :). Budzik zadzwonił o 5.30 i do 6 nie mogłam się zwlec z łóżka. O 6 już mnie czas gonił i to mnie zmotywowało do wstania :). Poza tym porankiem to fajnie znowu być w pracy, wśród ludzi. Czas minął niesamowicie szybko. 
Potem marsz do przedszkola. J. dzisiaj też pierwszy dzień po ospie. Oczywiście zadowolona bo po 3 tygodniach w końcu zobaczyła się ze swoją przyjaciółką M. Małe dziewczynki są słodkie. Umówiły się, że pójdą razem na basen - one i ich mamy :), a potem pójdą się pobawić. Tutaj kwestia do kogo pozostawała sporna. W końcu stwierdziłam, że może najpierw do jednej pójdą, a potem do drugiej. Ochoczo podskoczyły i spytały "dzisiaj?". Obydwie z ospowymi strupkami wyglądały uroczo!

Wróciłam też do moich ćwiczeń p90x3. Te co ćwiczą mają boskie ciało, leniuchy guzik mają :D. Po trzech tygodniach przerwy niestety musiałam całość zacząć od początku. I zero kondycji! Rozumiem, że jestem po chorobie, ale żeby nie umieć wytrzymać 30 minut ćwiczeń i odpaść po 20 min, no 19 min. Dobra może było tego z 18 minut. Nie mogę się poddawać. Lato coraz bliżej. Tłuszcz z brzucha trzeba zrzucić. Przeszkadzał mi w ćwiczeniach ból głowy. Chyba mnie przewiało bo wyskoczyłam rano bez czapki :/. Podsumowując kondycja zerowa.

Po ćwiczeniach postanowiłam zrobić ombre na paznokciach. Na prawej dłoni wyszło super, a na lewej do du** (a jestem praworęczna). Nie mam czasu już teraz zmywać i na nowo malować. Kurde wiem, że nie zawsze jest niedziela i nie zawsze świeci słońce, ale żeby i nie umieć ćwiczyć i ból głowy i kiepsko pomalowane paznokcie jednocześnie... buuuu. 

A żeby się dobić całkowicie próbuję zjeść jogurt naturalny na kolację i popijam wodą mineralną z cytryną i świeżą miętą. Przynajmniej ta woda dobra.  
J. dalej nie śpi. Od godziny wymyśla różne rzeczy, że ją nogi bolą, brzuszek boli, że nie może zasnąć bo włosy jej do oczu wpadają, przytulić się chcę, napić, siku chce, kupkę (ostatecznie stwierdziła, że jej się odechciało...), palec ją boli bo pół roku temu przycięła się nożem, wzdycha, chce spać ze mną, z mamą i z tatą, poczytać książeczkę, musi mi coś powiedzieć, a słowo "mamuś" usłyszałam z milion razy.

Oby do weekendu ;).

4 komentarze:

  1. hehe moje gwiazdy tez zaczęły ostatnio wymyślać przed snem, milion raz chca sikać, dać buziaka. Czasem mnie to wkurza ale wiem że mnie potrzebują.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój 6 latek też wymyślił sobie, że trochę sobie pomarudzi przed snem i pomęczy matkę.....jeść, pić, bawić się, czytać.....i tak w kółko.

    OdpowiedzUsuń
  3. A u mnie ze snem coraz lepiej. To znaczy, że niedługo będzie naprawdę ŹLE;)

    OdpowiedzUsuń