czwartek, 28 listopada 2013

wtorek, ten dzień po poniedziałku :P, no i środa

Nie ma nic gorszego niż nieprzespana noc po ciężkim dniu.

Zasypiając po poniedziałkowym maratonie myślałam nareszcie ulga :). Nic bardziej mylnego.
Ledwo zasnęłam, a około północy w moim łóżku zjawił się 3,5 letni mały skrzat. Nie wiem jak córka omija ściany w ciemnościach, wszystkie szafki, łóżko, w nic się nie uderzy. Ona chyba widzi na podczerwień :P. Zanim się ułożyła między nami do snu, a trwało to kilka minut, powiedziała "mamo, mamusiu" około 20 razy na minutę. I miałam po spaniu. Albo jakieś zimowe przesilenie czy cóś tam innego, córka niespokojnie spała, przez co ja też. Dźwięk o 5.30 był nie do zniesienia, a trzeba było wstać..

Kolejna noc z wtorku na środę też nieprzespana. Druga z rzędu to jak dla mnie katastrofa. Córcia znowu przywędrowała w nocy do sypialni. A już tak fajnie długo spała sama w swoim pokoju. Chyba przyszły jakieś tęsknoty za nocnym przytulaniem do rodziców. Więc najpierw "mamusiu" potem "tatusiu", aż w końcu nie wytrzymałam i mówię "śpij proszę bo ja do pracy idę i się muszę wyspać". Godz. 2.15, córka siada na łóżku i z oburzeniem mówi "mamo jest noc, w nocy się nie pracuje". Racja, ale chce się spać....

Dzień zaczęłam bardzo mocną kawą. Musiałam postawić się do pionu. Było ciężko. Tym bardziej, że od 8 byłam na sali rozpraw i protokołowałam. Po nieprzespanej nocy zaraz się wolniej pisze. Dotrwałam do 15.30, spięłam się i dałam radę. Dobrze, że tego dnia córkę z przedszkola odebrali dziadkowie - środa z dziadkami :). O 16.15 już byłam w łóżku. Spałam do 20. Mogę powiedzieć, że odespałam :). Szkoda, że nie można się wyspać na zapas :(.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz