J. rośnie i coraz bardziej to widać. Zaczynając od słownictwa, przez "chłopaka", do innych zdolności manualnych. Zrobienie w kuchni czegokolwiek bez pomocy córki graniczy z cudem. No chyba, że śpi. Ostatnio pomogła mi zrobić sałatkę jarzynową. Sama pokroiła wszystkie ziemniaki i marchewkę. Byłam pewna obaw. Bałam się, że poleje się krew i będzie płacz. Nic z tego, obyło się bez ofiar ;).
Brawo! Mama na pewno dumna :-)
OdpowiedzUsuńTaki pomocnik w domu to skarb! ;)
OdpowiedzUsuń