Znowu zaczynam walczyć i ćwiczę. Po chorobie ćwiczyłam tydzień. Potem miałam tyle na głowie, spotkania, wizyty, że jak wracałam wieczorami do domu to już nie miałam na nic siły. I tak zleciał następny cały tydzień. Nie pozostało mi nic innego jak cofnąć się z ćwiczeniami.
I tak w miniony poniedziałek znowu zaczęłam od początku. Tym razem mam nadzieję, że to już ostatni raz, bo do trzech razy sztuka ;).
Mąż ćwiczy bez przerwy i właśnie jest w trakcie 8 tygodnia ćwiczeń. Nie był tak oblany tłuszczem na brzuchu jak ja więc fajnie widać efekty. Jest zarys sześciopaku na jego brzuchu, a do tego robi mu się takie dziwne coś. Też widać tego zarys. Nie wiem co to jest i jak się nazywa. Znalazłam wytłumaczenie na Demotywatorach:
Niestety mąż nie ma takiej imponującej klaty. Może za pół roku jak dalej będzie ćwiczył :P.
Ps. Swój brzuch zaprezentuję w czerwcu :D. Jeśli i Wy ćwiczycie trzymam kciuki :)! POWODZENIA!!!!!!
O kurde, ale klata ;)
OdpowiedzUsuńChciała bym zobaczyć twojego męża;)
Ja też wróciłam od poniedziałku na fitness. 3x w tygodniu, 2 dni biegania ;) no co! Lato idzie!!!
No co ty mój mąż do tego zdjęcia ma jeszcze - hmm po przeanalizowaniu ponownym - co najmniej rok :).
UsuńFajnie że się ruszasz, życzę dużo energii i chęci :).
E jaki rok, jak juz ma zarys to 2 miesiące i będzie ciacho :)
UsuńTrzymam kciuki. ;)
OdpowiedzUsuńDopinguję i sama też walczę jeżdżąc do klubu fitness kilka razy w tyg., biegając i (ostatnimi czasy) trenując boks. Muszę przyznać,że fajnie jak dwie osoby ćwiczą,to duża motywacja. U mnie mąż jest fajnie wyrzeźbiony,trenuję od lat kickboxing,do tego biega, ćwiczy też dużo w domu,także jak mam kryzys bardzo mnie wspiera i motywuje do dalszej pracy. Cenie to bardzo :-)
OdpowiedzUsuńOby się udało :-)
Trzymam kciuki za Was! Pozdrawiam cieplutko! :-)